#931 Postautor: koldi8 » 27 września 2018, o 03:46
Po niedzielnym meczu znalazłem to forum i założyłem konto, aby opisać swoje refleksje.
Nigdy nie byłem jakimś fanem Motoru, jednak to na torze przy Zygmuntowskich zakochałem się w żużlu od pierwszego wejrzenia/węchu ;) Był to 1992 rok (miałem 7 lat) - mecz Motor - Zielona Góra, pamiętam upadek Nielsena i o ile się nie mylę 2 ostatnie przegrane biegi 1-5 i ostatecznie remis. Na mecz zabrał mnie tata i tak kilka razy jeszcze się pojawiliśmy za czasów ekstraligi. Po spadku o żużlu na moment zapomniałem, aż kiedyś kolega ze szkoły przyszedł w poniedziałek podjarany po meczu żużlowym i zaczął opowiadać jakie to super, a ja doskonale pamiętałem to uczucie i w następną niedzielę już byłem na Zygmuntowskich razem z nim (pamiętam że był to 1999 i mecz Lublin - Opole 46-43). I tak zacząłem regularnie chodzić na mecze Motoru (wtedy gwiazdą ówczesnego LKŻ był Adorjan), aż pewnego razu przyjechała do Lublina 2-ligowa Unia Tarnów z Januszem Kołodziejem i wtedy żużel narodził się dla mnie na nowo. Od pierwszego biegu miałem przeczucie, że to będzie wielki żużlowiec i zacząłem mu kibicować (wtedy nie było to oczywiste bo był to 16-letni Janusz z biednej Unii na słabym sprzęcie).
Na Motor chodziłem w miarę regularnie do sezonu 2004, następnie wyjechałem na studia do Warszawy i na żużel podążałem głównie za Januszem, w Lublinie bywałem sporadycznie (1-2 razy w sezonie) i moją ocenę ówczesnego żużla lubelskiego można by ocenić jednym słowem: dziadostwo - regularnie psująca się taśma, stare traktory/polewaczki, brak pomysłu na rozwój klubu itp. I nagle pojawiłem się na początku sezonu 2017 na eliminacjach ZK (wygrana Janusza) i zauważyłem jakąś odmianę w klubie, coś wsiało w powietrzu, że zaczyna się z lubelskim żużlem dziać dobrze. W obecnym sezonie wybrałem się na pierwszy mecz z Łodzią i ostatni niedzielny, który dał Lublinowi awans. Jestem zbudowany tym, że w tak krótkim czasie udało się zbudować profesjonalny klub, sam mecz to jedna z imprez sportowych, których nie zapomnę do końca życia, mimo że jakimś wielkim kibicem Motoru nie jestem (nigdy nie mieszkałem w Lublinie, nie jestem emocjonalnie związany z tym miastem).
Zawsze uważałem że Janusz nie potrzebnie wrócił z Leszna do Tarnowa na kilka sezonów. Jak się jest w Lesznie to czuć że to miasto żyje żużlem, że po prostu Janusz tam idealnie pasuje i nigdy bym nie pomyślał, że będzie jakieś lepsze miejsce dla niego. Ale po niedzielnym meczu hasło "Janusz Kołodziej w Motorze Lublin 2019" coraz bardziej mnie przekonuje. Janusz jest bardzo sentymentalnym/wrażliwym człowiekiem i on potrzebuje klubu z rodzinną/fajną atmosferą. Nigdy np. nie wyobrażałem sobie Janusza w Toruniu/Gorzowie, a to co zobaczyłem w Lublinie jakoś mi pasuje do Janusza, teraz kwestia jak przekonać do tego Janusza i Cegłę. Kasa raczej nie jest problemem, bo Janusz nigdy nie szedł tam gdzie więcej płacą, a Lublin ma chyba fundusze aby zapłacić mu nie mniej niż w Lesznie, czy delikatnie dorzucić aby miał na lepsze przygotowania do GP. Kluczowe jest chyba przekonanie, że będzie miał rolę lidera w klubie, który wchodzi do ekstraligi z wielkimi nadziejami, jest to super wyzwanie dla Janusza w sytuacji, kiedy najprawdopodobniej po sobotnim finale będzie 6-krotnym DMP. Taka perspektywa w obecnej sytuacji Janusza, gdzie jest doparowym w Lesznie, czeka go wielkie wyzwanie w Grand Prix może być kusząca. Dochodzi aspekt, że będzie miał bliżej z Tarnowa, jakaś współpraca ze szkółką. Myślę, że Motor ma trochę argumentów i trzeba Janusza odpowiednio podejść, na pewno nie tylko finansowo.
Czekam na rozwój wypadków, gdyby Janusz trafił do Lublina to coś czuję, że byłbym częstym gościem na Zygmuntowskich w następnym sezonie.