Sportowy Lublin czyli równi i równiejsi?Prezydent proponuje: powołujemy spółkę akcyjną, która zajmie się prowadzeniem klubów sportowych, a przede wszystkim znajdzie dla sponsorów dla sportu. Radni Platformy, do której należy prezydent: spółka podzieli kluby sportowe na równe i równiejsze. A opozycji pomysł władz się podoba.Projekt utworzenia spółki Sportowy Lublin wzbudził duże zaniepokojenie przede wszystkim kibiców żużla. Około trzydziestu z nich, ubranych w klubowe szaliki i koszulki w żółto-biało-niebieskich barwach z charakterystycznym koziołkiem zjawiło się na posiedzeniu komisji sportu, turystyki i wypoczynku rady miasta. Nie ukrywali, że obawiają się jednego: spółka, która wydzierżawi stadion, będzie służyć tylko piłkarzom Motoru Lublin.
- Wtedy Motor zażąda od Towarzystwa Żużlowego horrendalnych cen za korzystanie ze stadionu. I będzie po naszym klubie - mówili przed wejściem do ratusza.
Zarówno radni, jak i Włodzimierz Wysocki, odpowiedzialny za sport zastępca prezydenta miasta byli zaskoczeni, gdy na sali obrad komisji zjawili się kibice.
- Dwa kluby: piłkarski i żużlowy są w fatalnej sytuacji. Zarówno Motor, jak i TŻ nie bardzo radzą sobie ze swoimi problemami. A miasto czuje się w obowiązku, by pomóc tym klubom - twierdził Włodzimierz Wysocki. Dodał, że prezydent zgłosił do rady miasta projekt uchwały powołującej spółkę tuż przed ostatnią przed wakacjami sesją ze względu na złą kondycję lubelskich klubów. - Nie chcemy czekać z tym do września - wyjaśniał.
Spółka akcyjna o kapitale zakładowym 500 tys. złotych (100 proc. akcji ma należeć do miasta) ma przede wszystkim szukać sponsorów, którzy sfinansowaliby działalność poszczególnych sekcji.
- Chodzi o najbardziej popularne dyscypliny sportu: piłkę nożną, żużel, koszykówkę i piłkę ręczną - mówił Wysocki.
Niespodziewanie projekt władz znalazł poparcie opozycyjnych radnych lewicy. - Chcielibyśmy, aby uchwała jasno określała, że spółka będzie opiekować się tymi czterema dyscyplinami sportu - zaapelowała do prezydenta Wysockiego radna Monika Wac (LiD). Poprosiła też o przekazanie radnym do końca wakacji statutu spółki.
Tymczasem radni Platformy Obywatelskiej uważają, że spółka Sportowy Lublin doprowadzi być może nawet do likwidacji niektórych dyscyplin. Sabina Włodek, która funkcję radnej łączy z grą w zespole mistrzyń Polski w piłce ręcznej SPR Safo ICom Lublin. - Prezes naszego klubu Andrzej Wilczek nic nie wie o planach powołania spółki. Obawiam się, że spółka zajmie się tylko piłką nożną i żużlem - stwierdziła Włodek.
Piotr Więckowski z PO, szef komisji, nie ukrywał, że uważa projekt spółki za "mydlenie oczu". - Spółka i jej pieniądze będą przeznaczone tylko dla piłkarzy Motoru. Podejmując tę uchwałę podzielimy dyscypliny sportu na równe i równiejsze, na lepsze i gorsze - mówił Więckowski. Dodał, że ze złą sytuacją w Motorze i TŻ powinni walczyć przede wszystkim działacze tych klubów, którzy sobie nie radzą z problemami.
W efekcie sporu między radnymi komisja sportu nie wydała opinii o pomyśle powołania spółki Sportowy Lublin: trzech radnych lewicy było za pozytywną opinią, a tylu samo radnych PO było przeciw. Sprawa powróci w czwartek na sesji rady miasta.
Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin