#184 Postautor: Vazqez » 8 czerwca 2019, o 09:05
Powiem szczerze, że tak jak dzisiaj o 8:30 rano nigdy nie czułem się tak chujowo. Po przegranym meczu z Orłem w 2010 decydującym o awansie do 1 ligi czy w 2014 po spadku z 1 ligi. "Kac sportowy" jak cholera.
Przed meczem gdyby ktoś mi powiedział, że młody Lampart zrobi 10 pkt, a Woffinden nie pojedzie od 1 biegu to pomyślałbym, że wygramy do 35-38. Jednak nie bez powodu kiedyś ktoś powiedział, że tam gdzie kończy logika zaczyna się żużel.
Nie mam żadnych pretensji do zawodników, każdy dał z siebie ile mógł, po prostu na tyle chłopaków było wczoraj stać. Może nie wytrzymali presji, może za bardzo chcieli. To są tak ogromne emocje, że każdemu łatwo gadać i krytykować, ale każdy z chłopaków mocno chce i daje z siebie maksa. Najgorzej boli to, że któryś raz z rzędu okoliczności sprawiają, że powinniśmy dopisać sobie punkty, a rzeczywistość boleśnie nas weryfikuje, więc to wynika chyba z naszej mocy, a raczej jej braku. Mam nadzieję, że Paweł nie zaczyna gasnąć, uwielbiam tego chłopaka i chciałbym, żeby dalej zamykał gębę tym pseudo dziennikarzom tak jak do tej pory.
Moim skromnym zdaniem problem leży gdzie indziej. Czas na faceta z jajami w naszym sztabie. Z całym szacunkiem dla obecnego duetu, ale on już więcej nie wyciśnie. Tu potrzebny jest wstrząs (vide Toruń). Zobaczcie ile może zmienić zmiana sztabu. Brakuje nam solidnych treningów (i pierdolenie sztuka dla sztuki, że się nie da nie trafia do mnie, w środę oprócz Mikkela mogła całą drużyna trenować, z resztą to nie chodzi tylko o treningi przed wczorajszym meczem - z resztą sam JZ twierdzi, że nie ma ciśnienia na treningi więc o czym mowa), brakuje trenera, który potrafi zareagować na zmieniający się tor, obserwować ścieżki podczas meczu. Brakuje również komunikacji podczas biegów naszych zawodników. Nie mówię, że mają jechać z krótkofalówkami, ale czasami obejrzeć się co się dzieje na torze nie zaszkodzi, ale właśnie od tego jest trener, żeby zwrócić uwagę na takie rzeczy, jeśli nie widzą tego zawodnicy. Czasami ostro zmotywować, wręcz dać zjębkę, jeśli tego trzeba.
Nie wiem na ile to prawda, ale znajomy z Łodzi mówił mi wczoraj po meczu, że Skrzydlewski ma zamiar zaprosić Motor przed meczem z Toruniem na treningi do nich. Ponoć Don Vito jest strasznie wkurwiony na Toruń, że wpuszcza każdego rywala Orła na treningi do siebie i chce w ten sposób odgryźć się Toruniowi. Jakoś nie pasuje mi to do Witka, biorąc pod uwagę jego "miłość" do nas, ale jeśli chce w ten sposób zrewanżować Toruniowi to bardziej nie chodzi o dobroć dla nas, a o zrobienie na złość Toruniowi, wiec może coś w tym jest. Jakby nie patrzeć, jeszcze nic stracone nie jest, ALE trzeba konkretnie się zmobilizować przed meczem z Toruniem, zrobić wewnętrzny wstrząs i ostro potrenować, bo nie ma co ukrywać, że będzie to mecz decydujący.