papi pisze:Jeśli faktycznie jest tak ścisła hierarchia to żużlowcy będącymi numerami 1 czy 2 mogą pewnie dostawać coś więcej niż dopuszczalne. Nie mam na myśli żadnego nitro, ale kwestie samych silników, może nawet kombinowania z ich pojemnością...
Przewaga też jest dopuszczalna w sportach motorowych, często nawet duża.
Silniki bolidów F1 muszą spełniać mnóstwo różnych wymogów i nie można oszukiwać, a bolid Kubicy porównaniu do najlepszych bolidów to totalny trup, na którym jakiś Vettel czy inny mistrz też by nie zrobił punktu. W żużlu jest podobnie, ale kilka czynników jak luźna nawierzchnia, mniejsza profesjonalizacja, chałupniczość tunerów zacierają różnice sprzętowe, które wychodzą na szerszej próbie zawodów.
Wychodzi na to że "doping technologiczny" czyli coś co jest uregulowane w książeczce FIM, jest zabroniony,
a wiele przewag technologicznych które nie są wymienione, są legalne, choćby powodowały większą różnicę w jakości. Z pojemnością to raczej nie, bo z tym kombinować można sobie na turnieju w Austrii, w dużym żużlu wątpię. O Dudku i Kowalskim chyba prawda.
Na temat dopingu technologicznego list do paru redakcji napisał jeden zawodnik. Nie wiem który, ale żużlowcy twierdzą że wiedzą, to wąskie środowisko.
Cegielski chyba też wie i twierdzi że gość jest sfrustrowany, że nie wygrywa.
Nie opublikowali całego listu, szkoda.(tutaj część:
https://po-bandzie.com.pl/xxx/ ).
Tekst nie wygląda mi na tłumaczony z angielskiego, prawdopodobnie pisał Polak.
Jaki motyw? Wydaje się, że szlachetny i ma dobre chęci, pewnie uważa, że po głębszym grzebaniu w sprawie,
jego pozycja w żużlu się polepszy. Innego sensu nie widzę.
Jeśli nikt mu tego tekstu nie przygotował to mam jakieś podejrzenia.
Żużlowcy są z reguły prości albo, a to jest napisane lepiej niż dobrze (jak na żużlowca),
więc jeśli on to pisał, to znacznie zawęża poszukiwania.
Torsen pisze:Ale po co komu więcej mocy, skoro nawet przeciętny silnik ma jej nadwyżkę i aby nie stać w miejscu, trzeba go osłabić?
Nie chodzi o moc, a szereg innych parametrów. Kiedyś to fajnie wytłumaczył stary Gollob wkurzając się podczas jednej rundy GP że motocykl Rickardssona jedzie na każdym fragmencie toru wyraźnie lepiej niż innych.
Fredrik Lindgren na początku zeszłego sezonu miał coś takiego, ze którędy by nie pojechał to mógł pomachać rywalom z SE. To był jakiś silnikowy eksperyment, który już o tej porze sezonu w tym roku przy tych samych temperaturach się nie powiódł. Lindgren nigdy nie należał do sprzętowego topu, ma super silnik raz na ruski rok ale jest na wyższej półce niż był bo całe życie był średniakiem, teraz jest liderem, a nic się takiego nie zmieniło z nim poza tym że przed najlepszym sezonem porządnie się połamał heh. Nie ma on jednak silników na różne tory.
Najlepsze silniki jadą wszędzie. Te Zmarzlika jadą na każdym torze. Nawet w najgorszym występie na Motoarenie zrobił 7 czy 8 przez wykluczenie i własne błędy, a sprzęt był ok.
Zanim się wezmą za Griszę (wolnego jak żółw w niektórych meczach), powinni się przyjrzeć tym których sprzęt wszędzie wymiata, Grisza i Mikulov to takie peryferia speedwaya.
Mnie zawsze interesowało jak przewaga silnika przekładała się na start. Dawid Lampart, Musielak, Ułamek czy Okoń, są uważani - chyba słusznie - za bardzo dobrych startowców, a Zmarzlik uchodzący za przeciętnego startowca wygra z nimi prawie każdy start na 20 prób :) Ba, nawet taki słaby startowiec bez topowych fur jak Protas, zapewne wygra z nimi ponad połowę startów. To albo są jacyś trędowaci, albo przewaga silnika tak idzie w dociąg że nie ma większych szans się zabrać poza pojedynczymi przypadkami wyjątkowego spasowania.
Nie wyobraża sobie Ułamka wygrywającego teraz start w SE na tyle żeby wygrać chociaż okrążenie,
a chyba aż tak się nie zepsuł.