niespokojny pisze:Gdyby wygral Gollob pewnie wielkiej afery by nie bylo, ale frajersko przegral. Hampel tez jest pipoń. Jak chce walczyc o mistrza to musi jechac bez sentymentow i ostro bo zawsze bedzie ten jeden krok za kims. Jak tego nie zmieni to bedzie mial kompleks wiecznie drugiego.
W Nowej Zelandii w biegu z Sajfutdinovem pokazał że nie ma kompleksu wiecznie drugiego, a sam bieg był prawdziwą ozdobą całego Grand Prix.
niespokojny pisze: Mozna powiedziec ze dal Gollob lekcje Hampelowi, ale odebral radosc kibicom ze zwyciestwa. Najpierw wypychajac Hampela z prowadzenia a pozniej przepuszczaja Holdera. No i z tego te emocje bo przez 3 okrazenia kazdy byl pewny ze wygra Polak, a tu klops.
Po pierwsze nie wiem czemu z uporem maniaka łączysz fakt wyprzedzenia Hampela przez Golloba z odebraniem radości kibicom ze zwyciestwa, skoro własnie po tym ataku Gollob był bardzo bliski aby właśnie dać kibicom radośc ze zwycięstwa bo dzięki temu atakowi wyszedł na prowadzenie!
Po drugie to Gollob nie przepuścił Holdera tylko popełnił błąd, który został wykorzystany przez Australijczyka.
niespokojny pisze:a drugiej czesci wypowiedzi nie rozumiem, atak na Hampela nie mial zadnego zwiazku z tym, ze stracil prowadzenie okrazenie pozniej
Racja ale wiekszosc rozumuje tak, ze gdyby nie ten atak to Holder nie mialby szans zblizyc sie do tej dwojki.
To ta większość jest albo ślepa albo mało rozumna...Holder wcale nie musiał się zbliżać do tej dwójki tylko jechał tuż za nią i w momencie odważnego ataku Golloba na pozycję Hampela wskoczył na drugie miejsce, a następnie po całym następnym okrążeniu wykorzystał błąd Golloba i wygrał zawody, ot i cała filozofia i nie trzeba dorabiać swojej filozofię i jeszcze podpierać się tzw. "większością"...