Zmarł Władysław Pietrzak

liga polska, ligi zagraniczne, GP
Wiadomość
Autor
Koper
Trener
Posty: 5486
Wiek: 43
Rejestracja: 8 października 2004, o 00:48
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Re: Zmarł Wł�ysła�Pietrzak

#2 Postautor: Koper » 28 marca 2008, o 17:40

Mialem okazje poznac Pana Wladysława czasie spotkania czlonkow Polskiej Zuzlowej Listy Dyskusyjnej (PZLD) we Wroclawiu przed GP Polski (o ile mnie pamiec nie myli byl to rok 1997). Wladyslaw Pietrzak do momentu kiedy uniemozliwil mu to pogarszajacy sie wzrok aktywnie uczestniczyl w dyskusjach PZLD.

Pan Władysław z rekawa potrafil sypac roznymi historiami zwiazanymi np. z zakulisowymi sprawami organizacyjnymi roznych zawodow w Polsce rangi swiatowej. Lubowal sie w precyzowaniu wszelkich niuansow regulaminowych, zwracal uwage na poprawnosc tlumaczen terminow zuzlowych z angielskiego czy tez nowo wprowadzanej terminologii w jezyku polskim jak to bylo np. w przypadku stosowanego blednie terminu: "tory sztuczne" a nie "tory czasowe" czy tez analogicznie "tory naturalne" zamiast "tory stale" w cyklu GP.

Czesc Jego Pamieci !!!�

Awatar użytkownika
Cz@rek
Trener
Posty: 2828
Rejestracja: 16 maja 2004, o 15:17
Lokalizacja: lublin

Re: Zmarł Władysław Pietrzak

#3 Postautor: Cz@rek » 29 marca 2008, o 10:23

To naprawdę przykra wiadomość ,choć niestety jej się obawiałem kiedy kilka tygodni temu znów trafił do szpitala.To wielka strata dla polskiego sportu żużlowego,miał niesamowitą wiedzę
o historii naszej dyscypliny,pisał bardzo ciekawe felietony dla Tygodnika Żużlowego.
Cześć jego pamięci... ['][']['].

meesha
Trener
Posty: 7574
Wiek: 43
Rejestracja: 30 marca 2004, o 23:44
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Re: Zmarł Wł�ysła�Pietrzak

#4 Postautor: meesha » 29 marca 2008, o 10:50

W mojej ocenie Wladyslaw Pietrzak to najwybitniejsza postac polskiego zuzla sposrod osob, ktore na zuzlu nie jezdzily. Na dobra sprawe cala dotychczasowa historia speedway'a w Polsce przeoplata sie z zyciorysem s.p. Pana Wladyslawa. Jego odejscie to wielka strata dla tej dyscypliny...

Czesc Jego Pamieci!

[']
T. Lorek: Gdyby ktoś obudził cię w środku nocy i zapytał: z czym kojarzy ci się Polska, to co byś odpowiedział?

H. Nielsen: Nie zdążyłbym przetrzeć oczu, a już mówiłbym o pierwszym występie w meczu ligowym w barwach Motoru Lublin. 1990 rok...

Koper
Trener
Posty: 5486
Wiek: 43
Rejestracja: 8 października 2004, o 00:48
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Re: Zmarł Władysław Pietrzak

#5 Postautor: Koper » 3 kwietnia 2008, o 17:08

Stefan Smołka na portalu Sportowe Fakty pisze:To wspomnienie przyszło mi pisać w dzień szczególny, w trzecią rocznicę śmierci Jana Pawła II. Przypadkowa zbieżność dat. Ta wiadomość musiała okryć żużlowy świat żalem nieukojonym. Oto Władysław Pietrzak zmarł w Warszawie. Odszedł jeden z największych ludzi żużla. Długotrwała choroba i trwające już czas jakiś pełne godności umieranie pana Władysława zapowiadały rychły kres tego doczesnego trwania, ale jakoś ciężko przychodzi godzić się z tym, co nieuchronne.

To był jeden z tych, co im Pan Bóg w chwili urodzenia (1919 rok) do krwi dyskretnie namieszał sproszkowanego żużla, oleju silnikowego i odrobiny motocyklowych spalin. Odtąd nie mógł już funkcjonować poza branżą. Dla tego co robił oddawał całego siebie, był dla sportu żużlowego filarem, opoką, snopem światła w chwilach ciemności. I nic tego nie zmieni, nawet kontrowersyjne decyzje i poglądy Pana Władysława.

Obrazek

Polak – patriota, Powstaniec Warszawski, żołnierz AK, już przed wojną działał jako członek PZM i dziennikarz. Po wojnie był wziętym fachowcem, inżynierem, niezrównanym znawcą tajników motoryzacji. Jako działacz sportowy – energiczny, stanowczy, efektowny i efektywny. Działając z poświęceniem w strukturach okręgowych, w Śląsko-Dąbrowskim Okręgu Polskiego Związku Motorowego – tuż po wojnie, potem w centralnych, krajowych i wreszcie jako niezwykle ceniony funkcjonariusz światowej federacji motocyklowej, był wszędzie podziwiany za przygotowanie merytoryczne i kompetencje. Bywał na stadionach kierownikiem, oficjalnym obserwatorem, ekspertem, sędzią, a nawet, bywało, spikerem zawodów. Był jakże płodnym dziennikarzem – ze swadą mówiącym, żywo piszącym i z pasją komentującym. Całym swoim bogatym życiem kreślił piękne rozdziały historii polskiej motoryzacji i sportu żużlowego.

Jeszcze tydzień temu Pani Teresa Juraszek, opiekująca się chorym z „ramienia” wielkiej żużlowej rodziny – jak sama o sobie mówi, a przecież wyłącznie ze swojej wspaniałej bezprzykładnej woli (za co słowa najszczerszych podziękowań, Pani Teresko!), w przejmujących słowach pisała do Tygodnika Żużlowego, w artykule pt. „Nie jest anonimowym staruszkiem”, o złym stanie zdrowia Pana Władysława, kończąc swój tekst słowami: „Żałuję, że nie mam bardziej optymistycznych wieści...”. Nie minął nawet tydzień... – niezbadane wyroki?...

Nie wiem, czy godzien jestem komentować to wielkie Odejście. Nie miałem niestety szczęścia znać osobiście Pana Władysława Pietrzaka, choć widywałem czasem jego wyniosłą postać z kibicowskiej oddali. Ale... wertując opasłe tomy „żużlowej” literatury, czy też pożółkłe wycinki starych gazet, nazwisko Władysława Pietrzaka ciągle wracało do mnie z regularną uporczywością – chcąc nie chcąc, stale i bez przerwy – niczym bumerang. Nie znając Człowieka, czuło się, że to musi być postać wielka, nie tylko aktywnie funkcjonująca w określonej rzeczywistości, ale też najwyraźniej ją kształtująca.

Redaktor Wiesław Dobruszek, niestrudzony tropiciel pozacieranych śladów żużlowej przeszłości, odwiedził Pana Władysława w minionym roku w Warszawie, wspominał mi potem o wesołym usposobieniu ciężko już chorego człowieka, który wcale nie narzekał, podśpiewywał sobie nawet skoczne piosenki po czesku. W listopadzie ubiegłego roku Pan Władysław skończył 88 lat. Piękny to wiek, którego większość z nas z pewnością nie dożyje. Ale my wiemy, że taki Człowiek powinien żyć dłużej, sto i więcej lat. Bo tego mu przecież szczerze życzyliśmy, rok po roku, wsłuchując się w mądrość jego wywodów, ważkie słowa, dobrotliwe napomnienia, uderzające choćby z tekstów jakie dla potomnych zostawił. Dziś zostaliśmy osieroceni, sami z porażającą świadomością, że nikt nam Go już nigdy nie zastąpi.

Odszedł człowiek – żywot spełniony, została ikona. Panie, świeć nad Jego duszą, nie szczędząc blasku swego miłosierdzia!